Moja wiara nie ma końca
ona się nie waha, jest ciągle żywa
nie boję się że zniknie mi z oczu
nie zwalnia na żadnym zakręcie
Moje serce ciągle bije
Rozpędza się i nie patrzy na znaki
staram się jechać trzeźwo ale
moje uczucia przypływają znienacka
bez zamówienia
Szukam sposobu żeby zwolnić
Mówię głośno nie
wywieszam tęczowe flagi na twoje pomniki
Zapalam ci znicze, przynoszę astry
Patrzę na lato, które odchodzi ze spokojem
Ciągle mam tą samą słabość
Pierwsze po latach powitanie
Z nadzieją że nie będzie jak dawniej
A moja wiara że przepadniesz
taka słaba jest
taka słaba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz